♫
I kiedy pada
Po tej stronie miasta, dotyka wszystkiego
Powiedz to jeszcze raz, ale szczerze
Niczego nie pomijamy
Posłałeś sobie łóżko
Na dnie najczarniejszej dziury
I wmówiłeś sobie,
Że to nie powód tego, że już nie widzisz słońca
Jak mogłeś to zrobić?
Nie wiedziałam, że to się stanie
Potrzebuję zakończenia
Więc dlaczego nie możesz zostać
Na tyle, by to wytłumaczyć?
I kiedy pada
Po tej stronie miasta, dotyka wszystkiego
Powiedz to jeszcze raz, ale szczerze
Niczego nie pomijamy
Posłałeś sobie łóżko
Na dnie najczarniejszej dziury
I wmówiłeś sobie,
Że to nie powód tego, że już nie widzisz słońca
Jak mogłeś to zrobić?
Nie wiedziałam, że to się stanie
Potrzebuję zakończenia
Więc dlaczego nie możesz zostać
Na tyle, by to wytłumaczyć?
Ciemne chmury opanowały całe niebo. Nie lubiłam deszczu i tak na prawdę nigdy nie wychodziłam z domu, kiedy ciężkie krople spadały z nieba, a większość ludzi wtedy śpieszyła się do domów, by tylko nie zmoknąć. Najgorsze były niespodzianki, w postaci fontanny wody, która akurat musiała wylądować na nowiutkiej kurtce, czy spodniach.
Nie, deszcz to nie moja bajka.
Ale teraz to nie ma znaczenia. Pada. Owszem, leje jak z cebra, przemakają mi buty, a z włosów kapią kropelki wody, ale stoję tu już od pół godziny. Trwam tu, dokładnie jak większość osób, zebranych, by pożegnać mojego przyjaciela. Informacja o jego śmierci zaszokowała wszystkich, którzy znali Samuela. Nie wystarczyło znać go tak dokładnie jak ja, by wiedzieć, że Sam uwielbiał życie, a do śmierci nigdy by się nie posunął. Dzień przed jego śmiercią rozmawiałam z nim, był szczęśliwy, bo właśnie dostał wymarzoną pracę w Belgii i lada dzień miał wyjeżdżać. A potem, po dwunastej w nocy zadzwoniła do mnie jego matka, przekazując mi najstraszniejszą wiadomość. W pierwszej chwili nie uwierzyłam - Samuel był jedną z najlepszych osób, jakie znałam i to, że wymieszał silne środki nasenne z alkoholem, było dla mnie niemałym szokiem.
Stałam obok Grześka, który tak samo jak ja wpatrzony był w trumnę, która powoli znikała w wielkim wykopanym dole, a łzy spływały mi po policzku, niczym lawina. Chusteczki, które w zastraszającym tempie mi się skończyły, nie wystarczały, więc pozwoliłam im, by wypłynęły.
Po drugiej stronie stał Kajetan - starszy, o piętnaście minut brat Sama. Przez większość ceremonii pogrzebowej przyglądałam się chłopakowi, który nie zdawał się stracić dopiero co brata. Samuel nigdy nie był blisko z Kajtkiem, wręcz za sobą nie przepadali. Nigdy nie mogłam tego zrozumieć. Ja oddałabym życie za Mikiego, a oni mało co ze sobą rozmawiali. Sam zawsze narzekał na Kajetana, mówiąc, że zawsze się go czepia i nie docenia. Było mi go szkoda.
Kajtek nigdy z nami nie rozmawiał, jedynie to byliśmy na cześć, choć i to też było rzadkie. Miał swoją paczkę kolegów, którzy byli pewni siebie, a mniemanie o sobie mieli wielkie. Kajetan z czasem stał się taki sam.
- Myślę, że powinniśmy już iść - usłyszałam głos Grzegorza, który nadal stał obok mnie. Pokiwałam głową i ostatni raz omiotłam spojrzeniem Kajetana. Pocieszał swoją zdruzgotaną matkę i mocno ją do siebie tulił.
Wyszliśmy z cmentarza, gdzie nie czułam się zbyt dobrze, i skierowaliśmy się do Ingi i Mikołaja, którzy czekali na nas przed samochodem Grześka.
Przywitałam się z najlepszą przyjaciółką, a brata obdarzyłam kuksańcem, bo znów zaczął na nas narzekać.
- Miki, ile ty już masz siniaków od Lenki, co? - zapytała Ingrid, wsiadając do samochodu.
- Ja? - zdziwił się chłopak. - Lenka mnie przecież nie bije.
- Nie, Mikuś, wcale - wystawiłam mu język. - I wcale nie przegrywasz ze mną, gdy siłujemy się na rękę.
Usłyszałam jak prycha, a obok mnie Grzesiek głośno się zaśmiał.
- Daję ci fory, to tyle - powiedział bardzo poważnie, wpatrując się w krajobraz przed oknem. Tym razem to dziewczyna się zaśmiała.
- Fory, to daję ci ja - odezwał się Bociek, nie mogąc opanować nie kontrolowanego śmiechu. - A Lena po prostu jest od ciebie silniejsza, przyznaj się...
- Śmiejcie się. - Mikołaj powoli zaczął się irytować, więc postanowiłam dać mu już spokój. - Pewnego dnia to i ciebie, Grzechu powalę na kolana. Wspomnisz moje słowa!
- Ingrid, nagrałaś to? - zapytałam swoją przyjaciółkę, a ta pokiwała energicznie głową.
W lekkich nastrojach dojechaliśmy pod dom Ingi. Dziewczyna szybko z niego wysiadła, tłumacząc się, że już leci odcinek jej ulubionego serialu, więc odjechaliśmy stamtąd szybciej, niż zazwyczaj. Ingrid była z tych osób, którym buzia się nie zamykała, ale przyjazne było z niej dziewczę, a każdy do niej lgną.
- Wreszcie - krzyknął Mikołaj, gdy Grzesiek zaparkował przed naszym domem. - Jestem głodny...
I wybiegł z wozu jak poparzony.
- Szkoda, że ma już dwadzieścia lat - mruknęłam. - Może wejdziesz na górę?
- Nie mogę - skrzywił się. - Ale musimy porozmawiać...
- To w czym problem? Napijemy się herbaty...
- Dostałem kontrakt od Zaksy - powiedział, a ja lekko się zdziwiłam. Przecież miał zostać w Częstochowie jeszcze przynajmniej rok...
- Ale jak to? - nie kryłam zdziwienia i złości. - Myślałam, że zostajesz w AZS-ie.
- Nadarzyła się okazja...
- Okazja...
- Nie złość się na mnie - poczułam jego dłoń na ramieniu. - W Zaksie się rozwinę, nauczę się czegoś.
- Tylko, że nasz związek na tym ucierpi, o tym nie pomyślałeś? - zapytałam, czując jak pod moimi powiekami zbierają się łzy.
- Pomyślałem, że pojedziesz ze mną...
- Ale ja mam pracę tutaj... Nie tyle co pracę, ale też rodzinę, przyjaciół. Grzesiu, nie mogłabym tego tak zostawić.
- Więc wolisz zostawić mnie? - zapytał.
- To ty podjąłeś decyzję, nie ja... - odpowiedziałam, odwracając od niego wzrok. - Porozmawiajmy o tym jutro, dobrze? Jestem już zmęczona.
- Jak wolisz - odpowiedział, chcąc pocałować mnie na pożegnanie. Szybko jednak wyszłam z samochodu, czując cały czas jak targają we mnie negatywne emocje.
Jak burza weszłam do mieszkania, mijając w progu zdziwioną mamę i od razu przeszłam do swojego pokoju.
Myśląc, że ten dzień nie może być gorszy, myliłam się i to bardzo. A co będzie jutro, gdy będę musiała porozmawiać o tym z Grześkiem?
Długość nie powala, wiem o tym bardzo dobrze. Ale podoba mi się to, co ze mnie wypłynęło, więc jest jak najbardziej na plus!
Nie wiem co tu jeszcze napisać. Bo się cały czas uśmiecham, matko...
"Ingrid była z tych osób, którym buzia się nie zamykała, ale przyjazne było z niej dziewczę, a każdy do niej lgną."
OdpowiedzUsuńTa Ingrid mi trochę mnie przypomina. Znaczy...wiem, że teraz sobie schlebiam, ale mam raczej na myśli te pierwsze słowa o buzi, haha :D
Supcio, supcio, supcio, wiesz o tym :* Nie będę Ci nic pisała więcej, bo wiesz też, jak potrafię się rozpisać, a przecież właśnie prowadzimy konwersację na fejsbuku, więc po co? ;) Z drugiej strony ten komentarz jest pierwszym na Twoim blogu, więc chciałabym, żeby był dobrze zapamiętany, dlatego napiszę Ci coś:
Cieszę się cholernie, że zaczęłaś coś nowego, bo w zasadzie obecnie czytam tylko Twoje blogi (oprócz tych o skokach :P) i tylko tu Ci komentuję cokolwiek, i to Twoje blogi rządzą, naprawdę. I nie płacz tylko, haha, bo jesteś do tego zdolna...♥
Kocham Cię, mówiłm Ci już to? I niech się ta Żydówka od Ciebie odczepi, bo ją zakatrupię, jak nie będzie przesypiała nocy i zaniedbasz tego bloga!!!
całus, mua mua
znowu się rozpisałam, omg...;x
UsuńCiekawie sie zaczyna, nie powie ze nie. No mila niespodzianke nam zrobilas. Nawet bardzo. Mila.
OdpowiedzUsuńZobaczymy co z tego wyniknie. Sa dwie opcje, albo usuniesz w trakcie, albo dokonczysz i wszystkie bedziemy ryczec, ze tak wczesne...
Wiec ja sie, jak najbardziej, pisze na to.
Teraz lece na mecz ;*
P.s wybacz bledy. :]
Podoba mi się. Lena, Grześ... Ingrid.Szalona? Boże, błagam niech nie przypomina Julki, po nic mi jej nie zastąpi, nic. Serce boli :C :D
OdpowiedzUsuńNie wiem też co mam napisać, bo to początek, ale.... Nie waż mi sie tego usuwać/kończyć/zawieszać, bo będe ryczeć.
Do następnego !
właśnie mnie oświeciło. tytuł: "przez odległość"............
Usuńto będzie tragiczna miłość na odległość która będzie musiała znieść wszystkie przeciwności losu. możesz zrobić dobry dramat. stop, zrobisz dobry dramat.
i nie rób nam niemiłej niespodzianki, tylko napisz taką telenowele aż sama cię zaczne prosić żebyś przestała (czyli nigdy, hahah) *złowieszczy śmiech*
całuję :D ♥
nie wiem gdzie ci zaspamować, ekhm. sorki c:
Usuńw wolnej chwili zapraszam na nowy:
http://prawdziwe-przeznaczenie.blog.pl/2014/01/24/rozdzial-xix/
pozdrawiam ;*
Bociek, Bociek, Bociek :D
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy zastanawiałam się kiedy napiszesz coś z nim, bo od dłuższego czasu przepadasz za nim ;>
Pogrzeb... nie zaczyna się kolorowo, ale czego można było się po tobie spodziewać, nie lubisz pozytywnych scenariuszy :D
Co tu jeszcze napisać...
Prosiłabym o informowanie o nowościach (ale to chyba jest logiczne ;d), na które już teraz czekam :>
♥