♫
Mam życie tam gdzieś, ono czeka
Z ustawionymi palmami i jedynie nowymi twarzami
Jeśli mogłabym spojrzeć ponad teraźniejszość i dostać się tam
No cóż, kochanie, to jest warte spróbowania
Mamy wystarczająco czasu, aby zaplanować drogę ucieczki
Umieszczę moją mapę na ścianie w piwnicy
Uciekanie od problemów nie jest zwycięstwem
Ale to jedyny plan, który mam
To jedyny plan, który mam
♫
* * *
Ten rozdział miał być piękny... A wyszło jak zawsze. Cholera jasna ;-; Już mi się nic nie udaje, wszystko - dosłownie.
Zawieszam chyba Julkę. Odległość też mogę zawiesić. Jakoś dużego zainteresowania tu nie ma, więc chyba nawet nikt nie zauważy, że czegoś brakuje.
Mam życie tam gdzieś, ono czeka
Z ustawionymi palmami i jedynie nowymi twarzami
Jeśli mogłabym spojrzeć ponad teraźniejszość i dostać się tam
No cóż, kochanie, to jest warte spróbowania
Mamy wystarczająco czasu, aby zaplanować drogę ucieczki
Umieszczę moją mapę na ścianie w piwnicy
Uciekanie od problemów nie jest zwycięstwem
Ale to jedyny plan, który mam
To jedyny plan, który mam
♫
Przed wyjazdem zadzwoniłam do Mateusza i uprzedziłam go o przyjeździe do Kędzierzyna. Nie krył szczęścia, przez słuchawkę usłyszałam nawet, jak pisnął. Brakowało mi go. Bardzo.
Ale nie tylko Matiego. Artura też. Nawet nie wiedzieć kiedy, stali się moimi przyjaciółmi. I przywiązałam się do nich.
Dzień wcześniej spakowałam swoje walizki i przygotowałam się do snu. Nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu ujrzę ich twarze.
Zaraz z rana wyjechałam z Częstochowy. Zostawiałam tu rodzinę i przyjaciół, ale w głębi serca poczułam, że to jest to, co powinnam zrobić. Rodzice, jak i Mikołaj bardzo chcą dla mnie dobrze, a Ingrid we wszystkim kibicuje. I kto wie, może w Kędzierzynie uda mi się wszystko ułożyć?
Wysiadłam dokładnie na tym samym peronie, gdzie po raz pierwszy zobaczyłam Artura, a potem przypadkiem poznałam Mateusza. Na samą myśl uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam przed siebie.
Do mieszkania muzyków dojechałam taksówką. Szybko zapłaciłam taksówkarzowi za przejechane kilometry i przeszłam ścieżką prowadzącą do drzwi. Zapukałam w nie kilka razy i zaczęłam oczekiwać na ich buźki pomiędzy framugami. Po chwili otworzył mi Mateusz. Gdy mnie zobaczył, jego szczęście sięgnęło apogeum. Najpierw zakrył usta dłonią, po czym usłyszałam stłumiony pisk, a po chwili przyciągnął mnie do siebie i zaczął mocno ściskać.
- Lenka! - krzyczał cały czas, nie dając mi ani trochę dostępu do tlenu. Wykrztusiłam coś niezrozumiałego, a co miało brzmieć 'Też się cieszę, że cię widzę' a ten zaniepokojony wypuścił mnie z rąk. Przyjrzał mi się uważnie i, stwierdzając, że jednak nie uszkodził mnie na tyle poważnie, by dzwonić na pogotowie, wciągnął mnie do środka budynku.
Nic a nic się tu nie zmieniło; wielki obraz na ścianie przedstawiający krajobraz wodospadu Niagara, pięć parasolek w kącie, brązowy zegar ścienny, powieszony wysoko oraz mała klatka dla ptaka, chociaż żadnego kanarka tam nie ma - to wszystko stało na swoich miejscach. Tak jak to zapamiętałam. I chociaż nie było mnie tu raptem kilka tygodni, to za tym wszystkim się stęskniłam.
- Co tak stoisz? - z letargu wyrwał mnie głos Mateusza. Znowu złapał mnie za rękę i pociągnął go kuchni. Kiedy usiadłam przy stole, uprzednio kładąc walizkę na podłogę, chłopak nalał mi do szklanki soku. - Wiedziałem! No po prostu wiedziałem, że do nas jeszcze przyjedziesz!
- Skąd? - zapytałam, po czym poczułam smak pomarańczy na swoim języku.
- To moje trzecie oko mi podpowiedziało. - Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. - a tak na prawdę, to jestem jasnowidzem... Ale nie mów nic Arturowi, jeszcze by mnie sprzedał jakimś naukowcom.
- Słowo honoru. - Położyłam dłoń na klatkę piersiową. - A właśnie, gdzie on jest?
- Szwęda się gdzieś po mieście i daje koncerty - odparł. - Powinien zaraz wrócić. Aha, ale on nie wie, że przyjechałaś - dodał rozbawiony.
- Dlaczego?
- Chcę zobaczyć jego minę! - zaśmiał się i usiadł na krześle obok.
Po jakichś piętnastu minutach do domu wrócił Artur. Nie uległam namowom Matiego, bym schowała się w szafie i na jego znak wyskoczyła, z czego bardzo był zawiedziony.
Kiedy wyszłam na korytarz by się z nim przywitać, muzyk zobaczywszy mnie, stanął jak wryty.
- Lenka? - zapytał niepewnie, jakbym była tylko jego wyobrażeniem, ale ja pokiwałam głową i uściskałam go. - Dlaczego nie mówiłaś, że przyjeżdżasz?
- Mi mówiła - dobiegł nas z kuchni głos Mateusza, więc skierowaliśmy się do pomieszczenia obok, gdzie stał Mati, oparty o parapet. - Więc mnie kocha bardziej.
- Chciałbyś - wystawiłam mu język. - Kocham was jednakowo.
Mateusz zrobił zawiedziony wyraz twarzy, a ja nieco rozbawiona usiadłam na swoim wcześniejszym miejscu. Po kilku sekundach perkusista uderzył się otwartą dłonią w głowę, ale chyba za mocno, bo szepnął tylko 'Auć'.
- Przypomniałem coś sobie! - powiedział zaraz, masując obolałą część ciała. - Dzisiaj przecież mamy koncert!
- Brawo - zaśmiał się Artur. - Masz coraz gorszą pamięć.
- Więc kup mi jakieś tabletki, bo te co mam, już nie działają - odparł cicho tak, żebym nie usłyszała. Ale usłyszałam i od razu się zaśmiałam. - No co? - zapytał oburzony. - To nic dziwnego w tym wieku mieć zaniki pamięci.
- Nie, wcale. - Artur założył ręce na piersi, a razaz uniknął bliższego kontaktu z pięścią przyjaciela, która niebezpiecznie zbliżała się do jego ramienia.
I gdyby za bardzo nie korcił mnie temat podany przez perkusistę, nie przerwałabym im tej, zapewne interesującej i owocnej w siniaki, wymianie zdań.
- Nie, wcale. - Artur założył ręce na piersi, a razaz uniknął bliższego kontaktu z pięścią przyjaciela, która niebezpiecznie zbliżała się do jego ramienia.
I gdyby za bardzo nie korcił mnie temat podany przez perkusistę, nie przerwałabym im tej, zapewne interesującej i owocnej w siniaki, wymianie zdań.
- Powiecie mi coś więcej o tym koncercie? - zapytałam, ale chłopaki zdawało się, że mnie nie usłyszeli. Dziwnym trafem, temat ich rozmowy zszedł na włosy Artura.
- Ale co moje odżywki mają do twojej pamięci? - zapytał już nieco wkurzony chłopak. - Ograniczają cie?
- A żebyś wiedział!
- Hej! - krzyknęłam, a cztery pary oczu zwróciły się na mnie. - Co z waszym koncertem? I, do jasnej anielki, jeśli takie kłótnie będą odbywały się codziennie, to ja wracam do Częstochowy.
- Ale my się nie kłócimy - powiedział Artur, po czym usiadł na krześle.
- Ale co moje odżywki mają do twojej pamięci? - zapytał już nieco wkurzony chłopak. - Ograniczają cie?
- A żebyś wiedział!
- Hej! - krzyknęłam, a cztery pary oczu zwróciły się na mnie. - Co z waszym koncertem? I, do jasnej anielki, jeśli takie kłótnie będą odbywały się codziennie, to ja wracam do Częstochowy.
- Ale my się nie kłócimy - powiedział Artur, po czym usiadł na krześle.
- Ale do rzeczy! - przerwał mu Mati. - Dziś wieczorem odbędzie się nasz pierwszy koncert - powiedział, a oczy zabłysły mu dziwnie. - I mamy nadzieję, że przyjdziesz. Musisz przyjść!
- Przyjdę, oczywiście - odparłam z uśmiechem. - Nie przepuściłabym waszego występu.
- I prawidłowo! - zaśmiał się chłopak.
Knajpka o standardowej nazwie 'U Wiesia', gdzie zespół Artura i Mateusza miał zagrać swój pierwszy koncert przed tak dużą publicznością, wypełnił się po same brzegi. Z trudem wcisnęłam się do środka i ulokowałam blisko jednej ze ścian. Miałam jednak dobry widok na scenę, gdzie chłopaki podpinali swoje instrumenty do prądu.
Po przedstawieniu zespołu przez Artura, chłopaki zaczęli grać. Pamiętałam tę piosenkę. Grali ją wtedy, gdy Mateusz pierwszy raz zaprowadził mnie do ich domu. Artur śpiewał ją z dokładnie taką samą pasją, jak tamtym razem.
Po kilku innych piosenkach, Artur pokiwał głową do Mateusza, a ten zrobił to samo. Wokalista przybliżył do siebie mikrofon.
- Tę piosenkę chcielibyśmy zadedykować naszej przyjaciółce, Lenie. To dla ciebie, Bella - posłał uśmiech w moją stronę i po chwili zespół znów zaczął grać, tyle że po żywiołowych piosenkach, które dotychczas miałam okazję słuchać, w moje uszy wkradła się powolna melodia.
I znów mogłam delektować się jego przyjemnym dla ucha głosem i mogłabym się założyć, że każdy, kto na sali był obecny, twierdził tak samo.
Przy refrenie usłyszałam chórki Mateusza, co magicznie dopełniało całość. Kiedy chłopaki skończyli, cała sala obdarzyła ich gromkimi brawami, a gdy Artur podziękował za przybycie i pożegnał się z publiką, zaczęli oni wychodzić. Na swoim miejscu zostałam tylko ja wciąż stałam i opierałam się o ścianę. Cierpliwie czekałam aż chłopaki zwinął sprzęt i wrócimy do domu.
- Jak podobał ci się koncert? - niespodziewanie obok mnie wyrósł Artur. W ręce trzymał butelkę wody mineralnej, a drugą dłonią otarł mokre od potu czoło. Uśmiechnął się, więc i ja także podniosłam kąciki ust.
- Bardzo. Jesteście niesamowici - odpowiedziałam.
- A piosenka dla ciebie? - zapytał ponownie z dziwnym błyskiem w oku.
- Tak, to miłe - uśmiechnęłam się.
W tym momencie podbiegł do nas Mati i zmierzwił włosy wokaliście, co mu się nie spodobało.
- Bardzo. Jesteście niesamowici - odpowiedziałam.
- A piosenka dla ciebie? - zapytał ponownie z dziwnym błyskiem w oku.
- Tak, to miłe - uśmiechnęłam się.
W tym momencie podbiegł do nas Mati i zmierzwił włosy wokaliście, co mu się nie spodobało.
- Drogi Arturku, jakieś panie proszą cię przed klub. Chyba wpadłeś im w oko - powiedział, uśmiechając się przesadnie. Artur przewrócił oczami i wolno od nas odszedł. Mateusz zaśmiał się. - Chciałbym widzieć jego minę, jak się dowie, że te panie mają po piętnaście lat.
- Fanek się nie wybiera - parsknęłam śmiechem.
- Dokładnie! Panno Leno, chodźmy już do domu, bo i mnie zaraz dopadną jakieś rozwrzeszczane dziewczynki.
- Nie przeżyłbyś tego, prawda?
- Na pewno nie.
- Oj już nie przesadzaj - powiedziałam, kiedy skierowaliśmy się do wyjścia. - Życie muzyka właśnie składa się z obcowaniem z fanami.
- Jak to brzydko zabrzmiało - skrzywił twarz w grymasie. - Obcowanie z fanami... Lenka, nie używaj przy mnie takich słów!
- Ale co ja takiego powiedziałam? - zapytałam rozbawiona. Mati z dezaprobatą pokręcił głową.
Na dworze, przed klubem stał Artur i najwyraźniej na nas czekał.
- I jak tam twoje fanki? - zarechotał perkusista, po czym dostał z pięści w ramię od swojego przyjaciela.
- Ha, Ha, Ha - wokalista udawał, ze go to bawi. - Bardzo śmieszne.
- A Lenka mówi, że powinniśmy obcować, ze swoimi fankami, więc korzystaj! - Poklepał go po plecach.
* * *
Ten rozdział miał być piękny... A wyszło jak zawsze. Cholera jasna ;-; Już mi się nic nie udaje, wszystko - dosłownie.
Zawieszam chyba Julkę. Odległość też mogę zawiesić. Jakoś dużego zainteresowania tu nie ma, więc chyba nawet nikt nie zauważy, że czegoś brakuje.
TYLKO SPRÓBUJ ZAWIESIĆ, A PRZYJADĘ DO TEJ TWOJEJ WYPIZDÓWKI MAĆKÓWKI, CZY GDZIE TY TAM MIESZKASZ I CIĘ ŚCIGNĘ NAPRAWDĘ!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOBRAZILAS MOJA WYPIZDOWKE MACKOWKE
UsuńTERAZ TO NA STOWE ZAWIESZAM
WYBACZ
Usuńa teraz musisz troszkę poczekać na mój komentarzyk, bo jeszcze referatu nie skończyłam :C
U Wiesia hahahahahhahahahahahahahahahaha ♡
UsuńRozwalasz mnie, jak zwykle. I widzisz - dla Ciebie porzucam pisanie jakiegoś tam głupiego referatu i mam zamiar sprać Ci tyłek.
Chyba sobie ze mnie jaja robisz!!!!!! Jakie zawieszanie, do cholerki?! Zawiesić to sobie możesz bluzkę na wieszaku (słaby przykład ;-;), a nie moją najpiękniejszą Julkę, a już na pewno nie Lenę i tego palanta Grzesia. Pff. Uważaj na słowa. Za góra tydzień widzę na Julce nowy rozdział bez gadania! Bo jak nie, to zrobię Ci piekło rodem z AHS (tak, to jest piekło).
W ogóle chciałabym zauważyć małe podobieństwo, a mianowicie pewnego palanta (tak, niejakiego Grzegorza B) do pana z piekła, czyli Bena H. Obaj są zdradliwymi frajerami, którzy mieli koło siebie takie skarby (czyt. Lena & Vivien), a szukali przyjemności w ramionach jakichś wariatek...ładnych, ale jednak wariatek (czyt. Marlena & Haiden [nie wiem jak to się pisze -_-]). Ale mniejsza. Tamto to AHS, fajny pomysł fajnego Murphyego, ale tu mamy wspaniałą odległość, czyli fajniejszy pomysł jeszcze fajniejsze Karolajn. I Murphy nie porzucił AHS po 1 sezonie, więc i Ty po kilku rozdziałach nie porzucisz swoich blogów.
Boże, co za porównania...............ja to mam gadane!!! ^^
A co do rozdziału, to jestem strasznie podniecona (:oo) zaistniałą sytuacją, chociaż trochę się martwię. Już ja Cię znam i pewnie przy najbliższej okazji biedna Lenka spotka tego gnojka i on będzie ją prześladował, póki mu nie wybaczy. Ech...że też chłopaki muszą mieszkać akurat w Kędzierzynie :ccc
Boże Boże Bożenko!!!!
A raczej Leno Leno Lenko: Artur wanna be yours!!! ♡♡♡ Dont u see it?! Kurde, on naprawdę wpadł po uszy, hihi. Wszystko na to wskazuje. Wymieniać?
- jego reakcja na jej przyjazd
- ta piękniusia piosenka
- ten błysk w oku, kiedy byli sam na sam po koncercie
- to, jak niechętnie się z nią rozstał i poszedł do fanek
A to tylko przykłady z tego rozdziału :3 Już od początku wiedziałam, że między nimi coś się zadzieje i będę się trzymać tej myśli (a raczej tej nadziei, heheszky) ♥
A Mati i jego piski są jeszcze idealniejsze niż kiedykolwiek wcześniej mmmm ♡ Znowu Ci tu nasram serduszkami i narzygam tęczą, ale nie moja wina, że on mnie tak rozczula *--* I wgl teraz, nawet jak piszesz o tym, że śpiewa chórki u Artiego, to i tak wyobrażam go sobie wyjącego do mikrofonu z miną kota wiadomo co robiącego na pustyni XDDDD KOCHAM GO REALLY. I I wanna be his tak samo jak Artur wanna be Lena's czy coś. Omg, mój inglisz rulez, doprawdy.............tfu tfu.
Także pamiętaj o moich słowach (groźbach) z góry. Hihi. Aj hew ju on aj ("Mam Cię na oku" - dla niekumatych).
A w następnym rozdzialiku zamawiam sobie więcej szarmanckiego Artiego, piszczącego Matiego i ciapowatego Majkiego, hihi ♥♥ Wszędzie tylko to "ego ego". Przypadek?
Ps. Dziwne, że moi mężowie idealni mają tak dużo "ego" u siebie, a taki Grzegorz nie ma go w ogóle :ooo
A nie, czekaj... grzEGOrz, hahahahahah. Jednak w przyrodzie nic nie ginie, haha ♡
Ps2 Tak, tęsknię za Gracjanem.
Powiem ci, że na wieszaku to ja wieszam sobie mój mundur hihi. A do kolekcji brakuje mi wlasnie blogow, wiec czemu by nie hihihi ;3
UsuńO popatrz. Nawet nie wiedziałam, że pan Ben i Pan Grzegorz są do siebie w pewnym sensie podobni......... A w sumie......... Oboje to szumowiny i świnie, ale obu ich kocham i kropka :3
Wciąż zastanawiam się na odpisaniem na tw wszystkie spostrzeżenia, ale NIE, tylko bym wam zaspojlerowała, a tak nieładnie ;c
PS. Ja też.
NAWET MI SIĘ NIE WAŻ ZAWIESZAĆ, BO DO CIEBIE PRZYJADĘ I O! NAWET NIE WIESZ JAK TO SIĘ SKOŃCZY! NO!
OdpowiedzUsuńI JA CHCĘ GRZESIA, WIEM, ŻE ON JĄ SKRZYWDZIŁ, ALE JA GO I TAK KOCHAM MOCNO MOCNO ♥.
UHUHU WYSTARCZYŁ SZANTAŻ ABY KTOŚ KOGO PIERWSZY RAZ WIDZĘ NA OCZY SIĘ WYPOWIEDZIAŁ
UsuńHIHI
ALE DZIEKUJE ;--)
No wiesz co? Jak tak możesz, post jak zawsze piękny, nie ma się czego czepić. Weź przestań tak mówić bo jak Ciebie jutro w szkole przeświecę to zobaczysz....
OdpowiedzUsuńNIE MASZ ŻADNEGO, ALE TO ŻADNEGO PRAWA ZROBIĆ COŚ TAKIEGO!!!!!! NIE MOŻESZ ZAWIESIĆ SWOJEGO BLOGA! ZROZUMIAŁAŚ? A MOŻE POWTÓRZYĆ?
Twoje opowiadanie jest zbyt piękne, byś mogła coś takiego zrobić!
Ech cieszę się, że jednak Lenka pojechała do Mateusza i Artura. uwielbiam ich, więc ty nie możesz mi ich zabrać....
Zgadzam się z każdym kto uważa, że nie powinnaś zawiesić bloga....
miało być dłużej, ale właśnie dowiedziałam się, że idę na rolki z sąsiadką, wybacz..
buziaki >3
To się nie godzi, żebyś mi rozkazywała ;--)
UsuńRolki ważniejsze ode mnie? FOCH, no to dopiero się nie godzi!
<3
CO TY WOGÓLE MÓWISZ?! CO CI SIE NIBY NIE UDAJE?!
OdpowiedzUsuńuśmiałam się przy tym rozdziale jak debil. "U Wiesia". NONIEMOGE XD Miałam otwarte okno i wybuchłam takim śmiechem że zaprzestali tam na dole grillować... Nawet nie strasz żadnymi zawieszeniami czy coś...
Jeju, wyobrażam sobie jak Artur śpiewa dla Lenki.. I just wanna be yooooooooooouuuuuuuuuuuurs...! <3
To takie cudne, zaraz popłyną ochy i achy. *-*
I te piętnastoletnie fanki xd ojej.
jestem głupia, nie czytaj tego xD
Wiesz ta piosenka (mam wrażenie że śpiewa to Lea Michelle i chyba sie nie mylę...) Cudna jest. Mówiłam to już? Nie mówiłam? To mówię. Cudna jest! Tak jak ten blog, Ty, Lenka i oczywiście Julka! Nie zawieszaj Julki, nienienienie! Nic nie zawieszaj.
Kocham Cie ♥
NO NIE UDAJE, PROSTE...... NIE WIDZISZ JAKIE TO WSZYSTKO DO DUPY?! ;CC
UsuńNie jesteś głupia i właśnie, że będę czytać hihihi ;3
Tak, masz dobre wrażenie, to Lea ♥ Nie mówiłaś, ale ja twierdzę tak samo hihi ;3
Zawieszam. Koniec
<3
zapraszam na nowy rozdział :) http://jestes-moim-chlopakiem-z-sasiedztwa.blogspot.com/2014/03/karolina-obudziam-sie-przytulona-do.html
OdpowiedzUsuńKurczę, tak mi głupio cokolwiek napisać...
OdpowiedzUsuńDługo mnie tu nie było, za co ogromnie przepraszam - powoli nadrabiam zaległości, z naciskiem na powoli. :)
I czyżby piosenka była świadomym wyborem? Oj, mam nadzieję ^^
Moim zdaniem, Lena dobrze zrobiła wracając do Kędzierzyna. Być może spotka ją tu coś ciekawego? ^^
Byle nie Grzechu... :D
♥
Czy świadomy, to dowiecie się w swoim czasie ^^
UsuńOczywiście znacie mnie dobrze i już trochę długo i powinnyście wiedzieć, czy ciekawego czy nie :P Ale ja nic nie zdradzam XD
Grzechu bęzie, cicho! On jest fajny <3
I dziękuję, że tu jeszcze wchodzisz. :D I nie masz za co przepraszać, rozumiem, że nie masz czasu ;)
<3