poniedziałek, 31 marca 2014

11. Moving On.


No cóż, mogłabym być zła
Ale wy nie jesteście warci walki
A poza tym, ja idę do przodu
Policzyłam do dziesięciu
I czuję się dobrze
A poza tym, ja idę do przodu





Po powrocie z koncertu zespołu Mateusza i Artura, od razu poszłam do siebie, ale nawet nie zasnęłam. Co jakiś czas powracały do mnie problemy w postaci Grzegorza, a ten dzień należał do takich, w których wszystko rozpamiętywałam. Nie potrafiłam zrozumieć siebie, swojej psychiki, a także swoich uczuć, które wyraźnie mówiły mi, że za nim tęsknię. Przez to czułam się bardzo źle i często w nocy wylewałam morza łez. Tak było i tym razem. Zasnąć udało mi się dopiero nad ranem, ale szybko tego pożałowałam, bo obudził mnie senny koszmar. Więc od godziny piątej rano znów nie mogłam zmrużyć oka.
Po dziewiątej postanowiłam wreszcie wyjść w łóżka i przywołać się do porządku. Ubrałam na siebie czyste ubrania i przeszłam do łazienki, gdzie odbyłam poranne czynności.
- Witaj ranny ptaszku. - Kiedy powoli przeszłam do kuchni, przywitało mnie stół pełen jedzenia, oraz Mati, który siedział na jednym krześle, jedząc kanapkę. Przywitałam się z nim uśmiechem i usadowiłam się obok chłopaka.
- A gdzie Artur? - zapytałam po chwili, sięgając po jedną z kanapek, leżących na talerzu.
- Już od jakichś dwóch godzin jest na dworcu - oznajmił, patrząc na zegarek. - Pewnie daje już swój - tu zrobił przerwę. - ósmy koncert.
- Często tam jeździ?
- Praktycznie codziennie - powiedział. - Zrobić ci herbaty? - zapytał, a ja pokręciłam głową. Ten jednak wstał z miejsca i nastawił wodę w czajniku elektrycznym.
- Dużo zarabia? - zapytałam dopytywać. Nie wiedziałam właściwie dlaczego mnie to interesowało.
- Kokosów nie zarabia - powiedział, opierając się o blat. - Czasem nic nie przyniesie, ale na drugi dzień, na przykład mamy na chleb.
- To wy głodujecie? 
Zaszokowały mnie jego słowa, ale on tylko się zaśmiał.
- Nie, zgłupiałaś? - wykrztusił z trudem. - Tak mi się tylko powiedziało. Ja też pracuję...
- A właśnie... Czym ty się zajmujesz?
- Proszę... - powiedział i upił łyk kawy ze swojego kubka. Potem zapatrzył się na widok za oknem i już nie raczył odpowiedzieć na moje pytanie, więc postanowiłam nie drążyć tematu. - Słuchaj - odezwał się nagle - ale ty mi nie powiedziałaś jak podobał ci się nasz koncert. Więc jak?
- Byliście świetni - odpowiedziałam, a widząc jego reakcję, parsknęłam śmiechem. Była komiczna. - I piosenka z dedykacją dla mnie bardzo piękna, dziękuję.
- Wiadome, w końcu Artur napisał ją specjalnie dla ciebie i...
- Jak to? - przerwałam mu trochę zszokowana. 
Już wczoraj czułam się trochę dziwnie, kiedy Artur zadedykował mi piosenkę o jednoznacznym tekście, ale nie brałam tego zbyt serio, ale teraz...
- O Boże - pisnął i szybko zakrył usta dłonią. - Przecież on mnie zabije! Miałem ci nie mówić... Jestem stracony!
- Ale czego nie mówić? - dociekałam, nawet gdybym miała dowiedzieć się, że Artur coś do mnie czuje. Mateusz jednak tylko energicznie pokręcił głową i, niczym dziecko, na migi i niewidzialnym kluczykiem zamknął sobie usta, jak robiliśmy to w dzieciństwie. - Mati! Zacząłeś, to dokończ!
- Nie, Lenko, bardzo bym chciał, ale... - urwał, bo usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi, a po chwili do kuchni wszedł Artur. Ściągnął z ramienia gitarę, poprawił włosy i wreszcie na nas spojrzał.
- Coś się stało? - zapytał, widząc nasze wyrazy twarzy, które na pewno nie były za normalne. - Ktoś umarł?
Spojrzałam na Mateusza, którego mina wyglądała mniej więcej tak, jakby narobił w spodnie, ale zaraz oprzytomniał i nerwowo potrząsnął głową.
- To dobrze - mruknął gitarzysta  chwycił za gitarę. - Idę chyba wziąć prysznic, bo śmierdzę jak stary tuńczyk - określił i zniknął za ścianą.
Usłyszałam głośno oddychającego, za pewne z ulgą, Mateusza, a ja prychnęłam.
- I tak to z ciebie wyciągnę - powiedziałam dla jasności.
- Lenko, zrozum, że nie mogę. - Złożył ręce jak do modlitwy. - Ale możesz się domyślić, co przez piosenkę chciał przekazać ci Artur. - Uśmiechnął się przepraszajaco i zanim się obejrzałam, jego w kuchni już nie było. Ale domyśliłam się, co przez tekst piosenki chciał powiedzieć mi mój współlokator, a fakt, że piosenkę napisał specjalnie dla mnie, sprawiał, że mój mętlik w głowie stawał się coraz większy i już nie tylko z powodu Grześka.

To właśnie ten dzień miał być najszczęśliwszym w moim młodym jak dotąd życiu. Dzień, przy którym nieudolnie nabazgrałem fajeczkę w swoim przenośnym kalendarzu zbliżył się na tyle, że serce omal nie podskoczyło mi do gardła.
Dzisiaj.
Niektórzy narzekali na ten dzień. Gracjan dostał kolejną pałę z geografii i czeka go poprawka, a gruby Gienek nie mieści się już w spodnie kupione przed tygodniem. Ale dla mnie 16 grudnia był niezwykły.
Dlaczego? Nie. Pierwszy śnieg spadł dawno, a mój imiennik chodził dziesięć dni temu. Więc dlaczego ręce drżą mi ze zdenerwowania?
Ano dlatego, że dzisiaj spotykam się z Zuzą. Nie jest niestety to takie spotkanie,jakbym chciał, ale wszystkiego w życiu mieć nie można. A kto wie? Może za miesiąc właśnie będziemy parą?
Marzenia ściętej głowy.
Ale nadzieja matką głupich, prawda?
Ostatnią lekcję mieliśmy ze Staszewskim. O dziwo na nikogo nie warczał, ani nie wstawiał pał bez powodu. Poprowadził spokojnie lekcje, a po czterdziestu minutach, cali i zdrowi, wyszliśmy z klasy.
- Uff - westchnął głośno Gracjan, który dołączył do mnie na korytarzu. - Ten dzień trzeba zapisać w kalendarzu i, co najważniejsze, oblać go!
- Ale że teraz? - zapytałem.
Ten spojrzał na mnie dziwnie, jakby chciał rozgryźć moje postępowanie i poprawił plecak na ramieniu. 
- A kiedy?
- Teraz nie mogę - odparłem zgodnie z prawdą. Po lekcjach miała przyjść do mnie właśnie Zuza z projektem.
- Stary! - jęknął chłopak, dając upust swojemu niezadowoleniu. - Wiesz jak dawno byliśmy na piwie? Wieki temu!- Wybacz, Gracek, dziś nie mogę.
- Po pierwsze : co jest ważniejsze od twojego przyjaciela, a po drugie, to nigdy więcej nie nazywaj mnie Gracek. - Lekko uderzył mnie w tył głowy. - A tak serio, to co dziś robisz, że nie masz czasu?
- Robię ten pieprzony projekt na historię - odpowiedziałem.
- Jesteś biedny- zaśmiał się. - Zapłaciłem Gienkowi i zrobi za mnie cały projekt.
- Nie boisz się?
- Czego niby?
- Nie wiem. - Wzruszyłem ramionami. - W końcu to Gruby Gienek. Może pochlapać kartki jedzeniem... Albo pozostawiać okruszki...
- Przesadzasz Majki. - Przewrócił swoimi niebieskimi oczami.
- Jeszcze wspomnisz moje słowa. - Zatrzymałem się, bo znajdowaliśmy się przed moim domem. - Do jutra.
- Cześć. I miłego użerania się z projektem. - Skrzywił się, po czym, śmieją się, ruszył w dalszą drogę. 
- Na pewno będzie miły - szepnąłem zadowolony i wszedłem przez furtkę.
Zuza zapukała do drzwi punktualnie o szesnastej. Z mocno bijącym sercem otworzyłem jej, po czym ujrzałem dziewczynę. Jak zwykle wyglądała pięknie. Jej blond loki luźno opadały na ramiona dziewczyny, a pierwsze co dostrzegłem, to jej śnieżnobiały, śliczny uśmiech.
- Hej - przywitała się, jak zwykle pełna entuzjazmu i zadowolenia.
Wpuściłem ją do środka, a ta zaczęła przyglądać się wnętrzowi mieszkania.
- Bardzo ładny wystrój - oceniła, po czym spojrzała na mnie. A kiedy zauważyła, że od dłuższego czasu się jej przyglądam, zmarszczyła brwi. - Gdzie mogę się z tym rozłożyć? - zapytała, wskazując na torbę.
- A, tak - oprzytomniałem wreszcie. - Chodźmy do mojego pokoju. - Ruszyłem po schodach, a Zuza za mną.
- Wow - usłyszałem, kiedy przekroczyliśmy próg mieszkania. - Jak tu czysto.
Fakt faktem, że przed przyjściem dziewczyny trochę tu ogarnąłem, ale gdybym tego nie zrobił, z jej ust padłoby Wow, jaki tu burdel.
Zaśmiałem się nerwowo, a Zuza na to nie zwarzyła. Podeszła do ściany, na której pozawieszałem zdjęcia z rodziną i przyjaciółmi i wbiła wzrok na fotografii, na której byłem razem z Gracjanem.
- To twój przyjaciel, tak? - zapytała, a ja zdziwiłem się.
- Tak, przecież go znasz.
- Tak? - teraz to na jej twarzy namalowało się zdziwienie.
- Gracjan chodzi z nami do klasy - odparłem, nieco zbity z tropu. Czy Zuza na prawdę na mało kogo zwracała uwagę? I czy przed naszym wspólnym projektem mnie też nie znała?
- Przystojny - z rozmyślań wybił mnie jej głos, a zaraz się zaśmiała. - Okej, róbmy ten projekt. - I odwróciła się w moją stronę. Sięgnęła po torbę, z której wyciągnęła plik kartek i dwa podręczniki. Usiadła na łóżku i  uśmiechnęła się do mnie.
Robota z projektem minęła nam bardzo szybko, bo Zuza przygotowała się wcześniej i w książkach zaznaczyła podstawowe daty i wydarzenia. Później jednak przegadaliśmy powygłupialiśmy się dobre dwie godziny. Kiedy postanowiła już pójść, była dwudziesta. Na dworze od dawna było ciemno, więc stwierdziłem, że powinienem ją odprowadzić. Już chciała odmówić, kiedy wypaliłem :
- Nie chcę, żeby ci się coś stało.
Dopiero kiedy dziewczyna spojrzała na mnie z wymalowanym na twarzy zdziwieniem, uświadomiłem sobie, że to zdanie powinno zostać w mojej głowie. Nie powinienem go wypowiadać.
- Jeśli chcesz - odparła uśmiechając się lekko.
Oczywiście, że chciałem.
Kiedy wyszliśmy z budynku poczułem mroźne powietrze na mojej twarzy. Zauważyłem, że Zuza zaczęła trochę trząść się z zimna, a mi na myśl przyszedł nagły pomysł.
- Zimno ci? - zapytałem, a ta machnęła ręką.
- Trochę - odparła.
- Mogę dać ci moją kurtkę...
- Nie przesadzaj - zaśmiała się dźwięcznie.
Do końca drogi do jej domu towarzyszyła nam cisza. Zdziwiłem się, bo wcześniej była taka rozmowna. Może zrobiłem coś nie tak? Na pewno coś zrobiłem, tylko co? Może nic nie mówiła, bo tak bardzo chciałem ją odprowadzać, a ona po prostu miała mnie dość? Albo dlatego, że wyskoczyłem z tą kurtką jak Filip z Konopi...
- Tutaj mieszkam - znów przywróciła mnie z rozmyślań. - Zaprosiłabym cię do środka, ale jest już trochę późno, a ty pewnie masz mnie już powoli dość...
- Nie, co ty - odparłem szybko, chcąc by zmieniła swoje mylne myślenie. - Prawdę mówiąc, to ja mam wrażenie, jakbyś to ty...
- Nie, Mikołaj - przerwała mi. - Nie mam cię dość, co ty. Jesteś chyba jedyną osobą, przy której mogę czuć się swobodnie.
- To miłe wykrztusiłem z trudem, bo poczułem jak moje serce chce wyrwać się z klatki piersiowej.
- Na prawdę jesteś fajny. - Uśmiechnęła się w ten sposób, który bardzo lubiłem. Też odwzajemniłem uśmiech. - Muszę już iść. Do jutra, Mikołaj.
Uśmiechnęła się ostatni raz. Ale nie odchodziła. Na jej twarzy widziałem, jaką toczyła ze sobą walkę o to, co miało na chwilę nastąpić. W końcu przysunęła się do mnie na odległość pięć centymetrów, po czym delikatnie musnęła wargami moje usta.
Zaraz odsunęła się ode mnie i spojrzała w moje oczy. Po chwili jednak spuściła wzrok i szybkim krokiem odeszła do swojego domu, zostawiając mnie z tysiącem myśli.

Jakie to piękne uczucie zostać na lodzie. Nie dosłownie, Ingrid nie miała żadnych planów na wieczór, tym bardziej związanych z konkretnymi osobami, ale czuła się, jakby ktoś ją wystawił. Nieważne, jak brzmi to naciąganie i niedorzecznie.
Ale ona nie lubiła takiego stanu ducha. Nie lubiła, gdy ludzie mieli ją daleko gdzieś, ignorowali ją na każdym kroku. Niewątpliwie robił to On. On był właścicielem ciemnych włosów, brązowych oczu i niewątpliwie najpiękniejszego uśmiechu na świecie. Tak twierdziła Ingrid. Ale ich relacje ograniczały się tylko do tych w pracy, a ona chciała czegoś więcej.
Tylko czego?
Nie powie mu tego wprost. Nie chciałaby się ośmieszać, robić z siebie kretynki.
Dlatego chce spróbować stłumić te niepotrzebne uczucia głęboko w sobie. Udała się do klubu. Nigdy nie lubiła tego typu miejsc - Ingrid była z natury spokojną dziewczyną, która nie preferowała imprez. Ale tej nocy chciała zaszaleć. Zaszaleć z alkoholem. Oczywiście nie chodziło jej o to, by upić się w trupy, lecz o to, by dzięki kilku drinkom zapomnieć o Brunie.
Nieco zdezorientowana i zagubiona w tłumie, usiadła przy barze i niepewnie spojrzała na barmana, stojącego za ladą. Zamówiła pierwszego drinka. Nie lubiła alkoholu, dlatego skrzywiła się i odstawiła szklankę. Ale chciała sobie coś udowodnić. Nie do końca wiedziała co.
- Można się dosiąść? - usłyszała i gdy odwróciła głowę, zobaczyła swój największy koszmar. Był nim Kajetan. Nigdy za typem nie przepadała, on za nią chyba też. Chyba, bo teraz nie była tego w stu procentach pewna. Ale nie odmówiła. Usiadł obok, na innym krześle i swój brązowy wzrok wbił w blondynkę. - Nie sądziłem, że mogę kiedy kolwiek cię tu spotkać. Zawsze byłaś taka...
- Jaka? - przerwała mu. - Spokojna?
- Dokładnie.
- Potrzebuję oderwać się... Od rzeczywistości - wzięła głęboki oddech i zamówiła jeszcze jednego drinka, pomimo tego, że okropny smak jeszcze siedział jej na języku.
- I wybrałaś właśnie klub, by się oderwać? - drążył.
- Co w tym dziwnego?
- Przy dobrej ksiażce też byś się oderwała... Przy filmie też.
Zatopiła usta w alkoholu, nieważne, że znienawidzony smak wypalał jej dziury w przełyku. 
- Chodź zatańczyć - znowu odezwał się bliźniak. Spojrzała na niego podejrzliwie. To było podejrzane. 
Ale nie chciała się tym przejmować. Nie chciała przejmować się niczym. 
Ku zadowoleniu Kajetana, Ingrid wstała z krzesła i nie czekając na niego, udała się na parkiet. Od razu wczuła się w rytm muzyki i klimat. On zaraz do niej dołączył, a ona zarzuciła mu ręce na szyję i dawali ponieść się rytmom.
Dopiero gdy zabrakło im tchu, postanowili usiąść przy wolnym stoliku. Oboje ciężko opadli na fotele, ciężko dysząc.
- Nie miałam pojęcia, że jesteś tak dobrym tancerzem - wysapała, nawet nie patrząc na Kajetana. A ten nic nie odpowiedział. Milczenie wkradło się przez chwilę pomiędzy tą dwójkę.
- Pójdę po coś do picia - powiedział w końcu Kajtek i wstał z miejsca.
Nie wracał przez dłuższy czas, a Ingrid zaczęła zastanawiać się, co, a może kto, go zatrzymał.
Ale dziwiła ją jego postawa.
Zawsze dawał jej poczucie, że za nią nie przepada. Czy teraz uległo to zmianie?
Wreszcie wypatrzyła go, przeciskającego się przez tłum i trzymającego dwie szklanki z colą. Podał jej jedną, a dziewczyna od razu wpiła się w jej brzeg. Od tego tańca zaschło jej w gardle.
- Powiesz mi przed czym uciekasz? - zapytał po chwili, a kiedy na twarzy Ingrid namalował się zdziwienie, chłopak usnióśł dłonie w geście kapitulacji.
Nagle blondynka źle się poczuła.Głowę przeszył jej dziwny ból, którego wcześniej nie czuła, a także nie mogła go zidentyfikować. Nie uszło to uwadze Kajetana, który zaniepokoił się stanem dziewczyny.
- Co się dzieje? - zapytał, kiedy Ingid próbowała wstać. Bez skutku.
- Źle... się czuję - wybełkotała, kiedy znów upadła na sofę.
Brunet pomógł jej wstać i wyjść z klubu na świeże powietrze.

* * *
Jezuniu Wannerze, przepraszam was bardzo za opóźnienie! :o Musicie mi wybaczyć, ale zepsułam ładowarkę od tableta (tak, genialna ja) i nie miałam na czym go napisać, a jak już zdecydowałam się na notatki w telefonie, przez dwa dni nie miałam internetu. Uff. Ale już wszystko w normie :) Myślę, że rozdział okej, mi się nawet podoba ^^
No i rozdział dla Wiksona przecudownego mojego, który zakończył Majeks i obie tęsknimy ♥ Awwwhh, dawaj kontynuację Majeczki, będzie fajnie! :P

A teraz pożegnam się z wami pięknym gifem z równie pięknego serialu z równie pięknym bohaterem którego kocham całym sercem, nie ważne, że był kompletnym dupkiem i egoistą i nie żyje, ale I TAK CIE KOCHAM PHILIP 

13 komentarzy:

  1. Zaniepokoił się, tsssa, jasne. Pewnie otruł Ingrid tak jak to zrobił z własnym bratem, Brutus zdrajca jeden pierdolony.
    Zuzy nadal nie lubię, wiem że jest tępa, głupia i leci nie wiadomo na co. Nie ufam jej ani troszkę troszeńkę.
    A teraz mój ulubiony wątek:
    Artur i Lenka + Mateusz, który nie wiadomo po co tu jest, ale jakby go nie było nie było by ta fajnie.
    Jejku Artur kocha Lenkę to jest takie cudne że ocieka miodem i w ogóle wszystkim co słodkie i może cieknąć.
    Pewnie mówiłam, że Grześka możesz olać, ale się powtórzę. Olej go :3
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama się zastanawiam po co wcisnęłam tego Mateusza, ale potem jakoś mam takie uczucie, że wcale nie żałuję, że go wymyśliłam bo on tu wprowadza tyle takiej pozytywnej energii i jest taki kochany ♥ Hihihi.
      Nie będę olewać mojej i Lenki największej miłości, rzol mi cie ;////

      <3

      Usuń
  2. O JEZUNIU WANNERZE JAK JA TĘSKNIŁAM ZA TYM TEKSTEM I ZA ROZDZIAŁAMI NA LENCE
    kurde, no i się spóźniłam. jak zwykle druga...rzal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy mówiłam Ci już, że kocham Matiego??? Jezusie, hahahaha, on jest taki wspaniały, taki pocieszny, taki zabawny i w ogóle och i ach ♡♡♡ Kocham go normalnie i zastanawiam się, czy czasem Lenka nie powinna być właśnie z nim. Chociaż nie! - po tym, co nam wyjawił sam Mati, to ja nie mam wątpliwości - masz jak najszybciej połączyć Lenkę z moim ukochanym Arturo, bo ja już dłużej nie mogę czekać. Niech Lena w końcu zapomni o tym dupku (tak, tak będę już zawsze nazywała pana Grzegorza) i wpadnie w ramiona tego, któremu na niej naprawdę zależy.
      Jezu, tak się rozczuliłam, że aż wygooglowałam text tej piosnki dla Leny, no i tak się teraz jaram razem z nią:
      Sekrety, które ukryłem swoim sercu są trudniejsze do ukrycia niż sądziłem. Może po prostu chcę być twój...
      Awwwwwwwwwwww czy mogę już umierać????? ♡ I teraz największe zazdro na świecie, że śpiewał to właśnie dla Lenki. Ale dobra, dziewczyno - bierz dupę w troki i rzucaj mu się na szyję, póki nie śpiewa to jakiejś lampucerze pokroju Marleny (i tak ją kocham XD?). To jest sooooł romantik, o boziuniu *--*
      A ten Kajetan to jest niezłe ziółko, hehs. Chyba chciał się jej przypodobać, omamić ją, tak jak omamił brata, no i proszę - teraz będzie leżała struta przez niego albo nie daj Boże coś jej się stanie poważniejszego :oo Jezu, dlaczego nie dajesz jej szansy zbliżenia się do Bruna?? ;--; I tak, owszem, Bruno ma najpiękniejsznajpiękniejsze oczy na świecie i to nie tylko w mniemaniu Ingrid. Boże, on jest naprawdę śliczniusi :3 Oficjalnie zmieniam Twój text na: o, Jezuniu Brunerze (XDDD) ♡♡
      A ta cała Zuza mnie już zaczyna poważnie wkurzać. I nie, nie dlatego, że mi zabiera mojego Mikusia (chociaż to też, ale ćśś :D). Tylko z niej to jest taka kokietka od siedmiu boleści, kurde i jeszcze się tak dziwi na pokaz, jak do niej Mikuś podbija. No rzalrzal. Co za tupet. Nie mogę z niej! ;d
      I w ogóle co on w niej widzi. Dobra dupa, owszem, ale ja wiem, co to oznacza, że nie znała nawet przyjaciela Mikiego i jeszcze potem go nazwała przystojnym - ona jest pusta i widzi tylko czubek własnego nosa. Nie jest tak?? No powiedz, że jest ^^ On musi ją przejrzeć! !

      Bosz, czy moje komentarze zawsze muszą być takie chaotyczne............:<<<

      Usuń
    2. OMYGYYYYY PRZYPOMNIAŁA MI SIĘ NOWA BOHATERKA W ZAKŁADECZCE, CZYLI NIEJAKA KAMILAAAAA!!! HIHIHIHIHI <33333
      Jak długo mam jeszcze na nią czekać? ! :CCC
      P.S. Wiem, że jej wątek będzie powiązany z Mikim, PRZEJRZAŁAM CIĘ! ;oo
      Jejkuś, chyba mi się caps lock zaciął :DD mvahahaha

      Usuń
    3. Każdy kocha Matiego, już jestem do tego przyzwyczajona haha <3
      Pan Grzegorz nie jest dupkiem, odczepcie sie od niego!! ;// On jest kochany! Koniec i wykrzyknik!! Nawet dwa.
      No jak nie daję? XDD Daję! Bardzo wiele szans jej dam nawet! Ale to w swoim czasie :DD
      Moich tekstów nie wolno zmieniać, to dla świętej pamięci Wannera, spadaj --. XD
      No jest jest!! :D Ale musi być ciekawie, a jak Majki ją kocha no to.... hihihi <3 Ale powiem ci ze ja tez jej nie lubie bo wiem co zrobi w przyszlosci a wy nie wiecie!! 1:0 dla mnie XDDDD
      Nie przejrzałaś bo to młodsza siostra niejakiego Pana A. No. Przynajmniej tyle hihihihi
      Nie no przejrzałaś ide sie pocionc ;x PA

      Usuń
  3. Nie lubiłam Zuźki, bo przypomina mi moją "koleżankę" z klasy, a teraz zaczęłam ją lubić. NIE, ONA JEST ZŁA!
    I cały czas kocham Grzesia, cały czas, chociaż jest niedobry :((
    No i Artur, nienienienienienienie. No chyba, że to będzie tak, że Grzesiek ich zobaczy i będzie "o nie! co ja narobiłem?!" no i się opamięta.
    Napisałam dzisiaj nawet bez szantażu, i będę już pisała, bo nigdy co prawda nie mam czasu na komentarze, ale wiem, ile to znaczy dla piszącego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nooo jedna osoba która mnie rozumie! :D Grzesiu jest piękny i kochany i w ogóle <3 No niedobry, no ale za to nadgania swoją urodą (Borze znowu hotka się we mnie budzi ;-;)
      No dziekuję bardzo, miło mi <3
      <3

      Usuń
  4. mhmmm... to takie słodziutkie, ach chciałoby się mieć takich wspaniałych przyjaciół. W ogóle jestem zauroczona... wiedziałam od początku, że Arturowi podoba się lenka. tylko czekałam, aż potwierdzisz moje przeczucie. . milusio byłoby gdyby byli razem, wtedy było by tak przepięknie... tylko ty, bardzo ciebie proszę, abyś nie niszczyła mi mojej wizji... bo nie będę się godzić gdy zamiast Artura Lenka wróci, lub co tak sobie uważasz do Grześka. ja chcę Lenę i Artura, i tak ma być.... bez dwóch zdań.
    Ech ciekawi mnie watek z Kajetanem, nie chcę go osądzać, przecież nie osądza się książki po okładce.... dam mu szansę, niech się chłopak wykaże.....
    dlaczego ta cała Zuza mnie dobija? Od samego początku mam do niej dystans, nie ufam jej. A co jeśli ona Mikołaja zrani? widać, że ma o sobie niemałe nieimanie...., to wszystko wydaje mi się być takie sztuczne. mam nadzieję, że Mikołaj szybko zorientuje się, że Zuza nie jest znów taka idealna i w samą porę zerwie z nią kontakt.... Szkoda będzie mi go.....
    także tego, czekam na następny post...
    buziaki :*
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta ja nic ci nie będę niszczyć! :O Za to mnie posądzasz, coo? XDD Hihihi ok, będzie <3 Special for youuu! <3XD
      Wykaże się ok XDDD
      No zobaczymy wszystko :)) Wszystko się wyjaśni ^^
      <3

      Usuń
  5. nie mów, że Kajtek jej coś dosypał! :O
    a to drań!
    A co do reszty... cudownie! ^^
    Podoba mi się wizja Leny z Arturem równie, jak i Zuzy z Mikołajem. :D
    Boję się jednak, że Zuzia może go zranić...
    No i jeszcze nie wiadomo jak będzie z Grzesiem, czekam w sumie na wyjaśnienie się tej sprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie mówię!! :O
      Oooooo jednej podoba sie Zuza+Mikołaj, no proszę :D Każdy doszukuje się tu podstępu... miło mi że ci się podoba ^^

      <3

      Usuń
  6. zapraszam na nowy rozdział ;)
    http://jestes-moim-chlopakiem-z-sasiedztwa.blogspot.com/2014/04/karolina-ty-bys-ze-mna-nie-wytrzymaa.html

    OdpowiedzUsuń